poniedziałek, 21 marca 2011
Zapytaj mnie, a Ci odpowiem. No dalej! Co u mnie? Nie wiem, w sumie sam nie wiem. To, co zwykle właściwie.. Ale wiem całkiem sporo, co u ludzi z tramwajów. Chcesz posłuchać? U tych bezwstydnych i niepohamowanych w swojej ekshibicjonistycznej naturze. Gadających przez telefony. Znam te melodie na pamięć, melodie komórkowych dzwonków, odgłosów spłukiwanej wody, pierdzenia, cytatów z filmów, dobrej techniawki, klasyki Nokii, melodie głośnych rozmów studentek z mamusiami; chłopaków z dziewczynami; mężów z żonami; kibiców z kibicami; maturzystów; urzędników; sprzedawców; nauczycieli; wariatów i bezdomnych. Tramwajowy kalejdoskop. Wesoły wagon na krzywych torach. Wesoły i głośny, rozgadany, jak klasa, kiedy wychodzi nauczyciel. Motorniczy nie ma autorytetu. Ale ma dwa szaliki Lecha, trochę nalepek poprzyklejanych do szyb i koniecznie jakiegoś świętego patrona na obrazku. Patron tramwajów. Jak ma na imię? Motorniczy, nie patron. Mirek, może Roman. Koniecznie z wąsem. Ale autorytetu nie ma. Możesz pić browary i pluć na podłogę. Możesz grzecznie pytać młodzież, czy ma portfel – nikt się za nimi nie wstawi. Za mną się nie wstawiali. Czasem trzeba dostać w ryj, takie są koleje losu, zdobywanie doświadczenia. Po to, byś wiedział, że nie należy się wstawiać. Za kimś, bo generalnie warto się wstawiać. Kiedy wszyscy są wstawieni w tramwaju jest jeszcze głośniej, a bariery znikają. Kaśka zdradzała faceta. Wiem to od tej piskliwej, brązowej, jakby ją ktoś wędził przez miesiąc, Afrodyty z Cuba Libre. Kupiła sobie bolerko „blink blink”, czymkolwiek to jest. Ktoś, kto z nią rozmawia przez telefon musi mieć talent, bo ja jestem u kresu. Koleś obok mnie nie ma chyba wymagań, co do partnerek, nie potrzebuje rozmów, spacerów, odrobiny intelektualnej sprzeczki, wymiany zdań, tych rozkosznych podchodów i kokieterii. Nie może ich mieć, bo ślini się na Piskliwą. Dosłownie, ma mokrą wargę i uśmiecha się kącikiem ust. Wieczorem spotka ją na parkiecie, wyda z siebie jakiś godowy okrzyk, może nawet jakieś zdanie podrzędnie złożone i zaliczy Afrodytę w kiblu. Jest ambitny, bo mógłby wywalić siano na dziwki, a inwestuje w driny i ćwiczy bajer. Ale teraz jest w tramwaju, tramwajowy gangster. Skórzana kurtka, fajny dresik, kowbojki. Ma styl. Zna się na autach, dużo ich widzi przez tramwajowe szyby. Wyrzucili go z roboty, bo za dużo kebabów rozdawał kolegom. Ale ma CV, a co najważniejsze talent. Przede wszystkim jest wszechstronny, bo robił też w pizzach. ‘Też go wyjebali’, ale to inna historia… Pani od historii to ‘głupia pizda’ – właśnie się dowiedziałem. Ale macie rację dziewuchy, nie powinna była robić sprawdzianu, który zapowiedziała. Mogła się domyślić, że byłyście ‘na baletach’, a Anka obrzygała taksówkę. Zero empatii w tych ludziach. Tak nam mówią na filozofii. Tak mówią w tramwaju. Gdy wsiadam do bimby jestem pozytywistą, wysiadam ‘ponowoczesny’. ‘Jakim pan jest chamem’! Fakt, jest zwyrodniałym, starym, niereformowalnym chamem; 70-letnim parszywym, stetryczałym, samolubnym chamem; chamskim chamem; nie ustąpił miejsca syneczkowi tej pani w berecie i futrze. Skurwiel-egoista. Kombatant pieprzony. Synek źle się czuje, no powiedz panu, że źle się czujesz, powiedz, bo jak Ci przypierdolę..! On tak źle się czuje, że nie może mówić, a ‘pan, dziadzie jeden, siedzisz dalej’. Tył tramwaju się cieszy, zadyma. Może dziadek jej przyleje. Może ona jemu. Co za różnica, ‘komuś by się przyjebało’. Festiwal zapachów. Ferment. Ale nie intelektualny. Ktoś obsmarował gównem siedzenie. Taki żarcik. Otworzyłoby się okno, ale jest zespawane albo sklejone – nawet kowboj w dresie nie dał rady. Minus u Piskliwej. Ale ta go nie zapamięta, nie pamięta nawet, gdzie ma wysiąść. Na parkiecie jest ciemno, dragi pulsują w głowie, kowboj zaliczy. Smród jednak doskwiera. Mógłbym wysiąść i przejść się do domu. Ale może spotkam miłość w tramwaju. Po czym ją poznam? Jak ja będzie milczeć. W autobusach jest inaczej. Oj, tam jest porządek. Widziałem. Kierowca ma autorytet. ‘Kupiłam se amfetaminę i jadę ci obciągać teraz’ – ‘przygotuj się, wysiadasz!’ – prawi wąsaty Mirek albo Roman-kierowca Solarisa zielonego jak Greenpeace. Koniec, jak w wojsku. Liżesz podłogę? Wypierdalasz. A tramwaje? Szatan w nich zamieszkał, taki ziomek z rogami i w pelerynie. A może to Batman.. Wysiadam.